Południowy Zachód pod wodą. Potwierdzono pierwsze ofiary śmiertelne
Południowo-zachodnie regiony Polski wciąż zmagają się ze skutkami niżu genueńskiego „Boris”, który od kilku dni przechodzi przez nasz kraj. Woda występuje z koryt rzek, przerywa wały powodziowe, a ulice zamieniają się w rwące potoki. Niestety potwierdzono śmierć dwóch osób. Na południe skierowano odwody PSP z całego kraju.
To była dramatyczna doba w południowo-zachodniej Polsce. Co prawda nie ma już intensywnych opadów deszczu to służby i mieszkańcy tych regionów nadal mierzą się ze skutkami gwałtownych przyborów wód. To nie tylko efekt opadów, ale również zrzutów, jakie w ostatnich dniach wykonali m.in. Czesi.
Według najbardziej aktualnych statystyk interwencji, jakie Państwowa Straż Pożarna przekazała tuż przed południem odnotowano 6225 zdarzeń związanych z groźnymi zjawiskami pogodowymi. Najwięcej takich zdarzeń było w województwie śląskim (3919). Jednak najbardziej dramatyczna sytuacja wciąż utrzymuje się w Kotlinie Kłodzkiej. Tam też ściągane są odwody Państwowej Straży Pożarnej z niemal całej Polski. Są to głównie plutony i kompanie pompowe, ewakuacyjne i plutony wsparcia. Do województw dolnośląskiego i opolskiego wysłano też kompanie szkolne ze szkół pożarniczych. Na terenie województwa łódzkiego utworzono punkt koncentracji Centralnego Odwodu Operacyjnego. Stamtąd poszczególne zespoły są kierowane dalej na południe. Strażacy realizują również transport worków na piasek z magazynów przeciwpowodziowych w różnych częściach kraju, gdzie ryzyko powodzi jest obecnie znacznie mniejsze.
Szczególnie dramatyczna była noc i przedpołudnie w Głuchołazach, gdzie woda przerwała wały przeciwpowodziowe i zalała znaczną część miasta. Konieczna była ewakuacja wielu mieszkańców. Niepowodzeniem zakończyła się też wielogodzinna walka o utrzymanie tymczasowej przeprawy w pobliżu budowanego mostu na Białej Głuchołaskiej w ciągu drogi krajowej nr 40. W niedzielne przedpołudnie most zawalił się pod naporem wody. Szczęściem w nieszczęściu jest, że wówczas most był wyłączony z użytku, a elementy jego konstrukcji zostały porwane przez wodę. W przeciwnym razie mogłoby dojść do zatoru, który powodowałby jeszcze większe spiętrzenie wody.
Pod wodą znalazły się również m.in. Stronie Śląskie i Kłodzko. W Stroniu woda przerwała tamę i rozlała po miejscowości. Spływająca woda porwała samochód pożarniczy miejscowej OSP. Załoga zastępu jest bezpieczna. Działania służb obecnie skupiają się na ewakuacji mieszkańców. W tych działaniach niezbędne okazało się skorzystanie ze śmigłowców policyjnych, gdyż wiele osób schroniło się na wyższych kondygnacjach i nie ma do nich dostępu ze sprzętu pływającego. Również silny nurt utrudnia użycie łodzi. W Kłodzku woda przelała się przez wały. Tu również konieczna jest ewakuacja ludności z najbardziej zagrożonych terenów. Na obecną chwilę wiadomo o dwóch ofiarach śmiertelnych. Obie te osoby utonęły.
Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało o gotowości ok. 4 tys. żołnierzy, do walki z zagrożeniem powodziowym. Są to zarówno żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej, jak również żołnierze zawodowi ze specjalistycznych jednostek, dysponujących m.in. sprzętem do ewakuacji. Obecnie mieszkańców, lokalne służby kryzysowe oraz służby MSWiA wspiera około tysiąca wojskowych.
Również w pozostałych regionach południowej Polski strażacy walczą z wielką wodą. Tam jednak sytuacja jest stabilniejsza. Działania skupiają się na usuwaniu wody z zalanych szlaków i obiektów. Jak na razie działania te prowadzone są z wykorzystaniem lokalnych zasobów ratowniczych.
W południowo-zachodniej Polsce wciąż obecni są przedstawiciele kierownictwa Państwowej Straży Pożarnej i MSWiA, którzy na miejscu koordynują działania w poszczególnych regionach. W niedzielny poranek w Kłodzku obecny był prezes Rady Ministrów Donald Tusk. Uczestniczył tam w posiedzeniu sztabu kryzysowego. W związku z prognozami hydrologicznymi, na te okolice właśnie będzie w najbliższych godzinach skupiała się szczególna uwaga służb kryzysowych.
Aktualne prognozy meteorologiczne nie przewidują na najbliższe dni występowania obfitych opadów, choć może jeszcze padać w Sudetach. W drugiej połowie tygodnia opady powinny całkowicie ustąpić. To nie wątpliwie pozwoli na opanowanie sytuacji, jednak ze skutkami gwałtownych zjawisk trzeba będzie mierzyć się jeszcze wiele tygodni.
Fotografia nagłówkowa: Samochód bojowy OSP Stronie Śląskie porwany przez żywioł, nadesłane